Za każdym razem widzę nowe twarze i za każdym razem zdaję
sobie sprawę, że niektórych nie zobaczę już nigdy. Jedni odchodzą bo wykonali
już swoje zadania. Inni przegrywają tę grę, a ich ciała zostają na wieki
złożone w zbiorowej mogile poległych. Na Arenie wszystko to przestaje się dla
nas liczyć.
Już trzeci raz biorę udział w walkach. Pierwszego dnia
zgłaszam się do mistrza ceremonii. Mierzy mnie wzrokiem, w którym naiwnie
dostrzegam błysk rozpoznania i wręcza mi karteczkę z zadaniem. Nawet nie muszę
czytać. Od lat znajduje się tam ten sam napis.
Wzdycham. Przede mną kolejna próba osiągnięcia niemożliwego.
Teraz jednak zamierzam tego dokonać.
W mojej głowie pojawiają się miliony strategii.
Niewykorzystane pomysły mieszają się z tymi, które już wielokrotnie prowadziły
mnie donikąd. Pozwalam im płynąć, a sama przyglądam się otaczającym mnie
ludziom. Kocham atmosferę na Arenie tuż przed rozpoczęciem walk. Wojownicy
mieszają się między sobą, podekscytowani wymieniają rady i dzielą się swoimi
obawami. Inni obserwują się nawzajem podejrzliwie, niepewni, kto z nich może
stanowić zagrożenie.
Moją uwagę przyciąga wysoki chłopak, na oko niewiele młodszy
ode mnie. Nie widziałam go tu nigdy wcześniej. Wydaje się trochę zagubiony, jego
postawa zdradza napięcie. Unika wzroku innych osób, lecz wygląda to bardziej na
nieśmiałość niż na przezorność, cechę tak przydatną na Arenie. Sam rzuca wokół
ukradkowe spojrzenia, jakby szukał konkretnych osób. W końcu staje przede mną.
Jest wyposażony w najwyższej jakości zbroję i broń, co zdradza, jak dalece obce
są mu zasady obowiązujące na Arenie.
- Ty jesteś A? – Pyta zaciekawiony.
Przytakuję ostrożnie. On przez chwilę bawi się karteczką z
zadaniem.
- Jesteś moją ofiarą – oznajmia.
Na początku uśmiecha się lekko, jednak zamieram w momencie,
gdy na ułamek sekundy dostrzegam w jego oczach odbicie Świętego Graala.
Rozświetlone rozmieszczonymi wokół Areny reflektorami, kryją w sobie całą
tajemnicę ludzkości, nadzieję wszystkich, którzy kiedykolwiek brali udział w
walkach.
Nie będzie łatwo.
Ja jestem bardziej doświadczona, ale on ma tę grę we krwi.
Wspominam tę myśl, kiedy kilka godzin później przeszywa moje
serce mieczem i bez cienia emocji patrzy, jak krew wsiąka w biały piasek Areny.
0 komentarze:
Prześlij komentarz