dzisiaj się nie witam, bo chcę zacząć od przeprosin:
PRZEPRASZAM.
to, co zaczniecie czytać (nie gwarantuję, że skończycie) jest tym, czego człowiek nie powinien oglądać nigdy. jest to skutek braku weny. zaprzepraszam.
Nie dajemy rady.
Jesteśmy więzieni w strukturach i
tabelach, które odejmują nas, dzielą i równają.
I w wyniku tych równań brakuje nam
siły. Brakuje nam odwagi, kreatywności i czasu, żeby odpowiadać
sobie na ważne pytania. Na te najważniejsze pytania, które mogłyby
nas rozwinąć.
A przecież powinniśmy rozwijać
siebie, prawda?
Ona patrzy na niego. Bezbronnego,
leżącego po drugiej stronie łóżka, chłopca z lśniącymi,
zielonymi oczami. I ma tyle rzeczy w głowie, Boże!, tyle rzeczy, o
które chce spytać, jednak może tylko leżeć, ponieważ boi się.
Dlaczego? Przecież jest z nim już
prawie piętnaście miesięcy. Przecież widział ją już nago, przecież
poznał jej rodziców... Ona marszczy brwi. Przez to wszystko co
działo się z nimi, przez te wszystkie wzniesienia i depresje, ona
zapomniała o zadaniu mu pytania, które było dla niej tak ważne,
odkąd pierwszy raz usiedli obok siebie na jego łóżku.
Więc podsuwa się odrobinę bliżej:
-Kim byłeś zanim dotknęłam po raz
pierwszy twoich ust i kim staniesz się gdy dotknę ich po raz
ostatni?
Wiele lat później on stał się tym,
kim miał się stać po tym, gdy po raz ostatni dotknęła jego ust.
Ona pozostawała sobą, raz mniej, raz bardziej, jednak zawsze
najlepiej jak to było możliwe. Spędzała noce na myśleniu o
straconych ustach i o tym, że ktoś był kiedyś jej bliski, a ona
nie potrafi o tym zapomnieć. A minęło tyle czasu...
I przez cały ten czas nie udało jej
się ani razy spojrzeć na siebie w lustrze i odważyć się na
zadanie sobie tego jednego pytania, które siedzi we krwi każdej
opuszczonej kobiecie ze złamanym sercem.
-Czy kocham bardziej jego, czy tęsknotę
za nim?
Ponieważ nigdy nie udało jej się
zadać sobie tego pytania, czas mijał jej na tęsknocie, którą
powoli zaczynała mieszać ze swoim własnym ja. Miała kilka ścian,
które stały się jej własną tabelką, odejmującą i dzielącą
ją na zmianę. Może dawała o sobie znać pracując, zdobywając
pochwały i zawsze wyglądając dobrze w biurze, jednak cały czas
czuła przemijające jej z tyłu głowy życie, którego nie
potrafiła zatrzymać. Raz na jakiś czas tylko wracała do zdjęć.
Na kilku z nich byli jej przyjaciele, te przywoływały głównie
wesołe wspomnienia, jednak te przedstawiające rodzinę, bądź jej dawne miłości i obiekty pożądania... Łapała
się przez nie za głowę, a czasem nawet płakała. I potrafiła
siedzieć tak godzinami, czasem upijając się na koniec, a czasem
pozostając trzeźwą, uświadamiając sobie, co jej z tyłu jej
głowy naprawdę i nie wiedząc,dlaczego mija to tak szybko. Pamiętała o każdej
z osób które kiedykolwiek był jej bliskie i czasem, po tym, jak
pusta butelka po winie lądowała w niewłaściwym koszu na śmieci,
zastanawiała się nad tym
-Dla ilu osób można jednocześnie
umierać?
Nastaw wodę na herbatę i czekaj. Nie
wiesz, kiedy przyjdzie do ciebie „być albo nie być?”
grzesznik
Nie przepraszaj, nieważne, że długie, bez rymów i weny- ważne, że z serca i prawdziwe. Dzięki ci za to, takie dobre teksty i wiersze to grzech
OdpowiedzUsuń