Mary nigdy nie
pojawiła się w barze „Cztery Wiatry”.
Mary miała marzenia, czarną jak
smoła skórę i dziewiętnaście lat. Nie przypominała innych mieszkańców
miasteczka.
I dlatego
pewnego dnia Nick ją dostrzegł.
Tak właściwie
to Mary przywodziła mu na myśl kogoś, kogo poznał wiele lat temu i o kim
desperacko próbował zapomnieć. Nad ranem przychodziły do niego przecież te
natrętne dłonie, których parzący dotyk czuł na policzkach; z nieokreślonego
miejsca w ciele napływał cichy śmiech. Widmo Tej Dawnej Mary zamieszkało w nim i nie zamierzało się wynieść, bo
w gruncie rzeczy czuło się we wnętrzu Nicka całkiem dobrze. Mimo wszystko nigdy
nie przemówiło do niego swoim lekko zachrypniętym od whisky głosem.
Budził się
więc każdej nocy z nieodpalonym papierosem w ustach; daleko od domu, w nie
swoim łóżku, brudnej pościeli.
Kiedy Nowa Mary była obok, konstelacje drżały
i rozpadały się, planety obracały się szybciej, a dźwięki zmieniały
częstotliwości. Nick dusił w sobie wszystkie te doznania, żeby nie zwariować i
przez pewien czas wydawało mu się, że daje sobie z tym radę, bo alkohol kupiony
za ostatnie pieniądze w pobliskim sklepie monopolowym przynosił ukojenie.
***
Któregoś ranka
wszyscy ludzie w mieście mówili tylko o tym, że ktoś zauważył ślady hamowania
na asfaltowej drodze prowadzącej do zagajnika, w którym stała drewniana chatka
Mary. A Nicka coś uderzyło.
Zapragnął doświadczenia wiecznej
ciemności. Zgasiłby słońce, gdyby było mu to dane. Naśliniłby palce i ścisnął
tę skurczoną do rozmiarów główki szpilki kulę ognia jak knot świecy. Rozwiałby
chmury. Zajrzałby do wnętrza ziemi, pozwoliłby lawie zalać wszystko dookoła.
Wrzasnąłby w niebo, rozerwałby warstwę ozonową. Zatrułby rzeki kwaśnym
deszczem.
Przypomniał
sobie dziwne ciemnoczerwone plamki na mankietach swojej koszuli, których nie
mógł doprać. Przypomniał sobie grad szklanych odłamków, huk i zapach benzyny.
Dom Mary stał w płomieniach, a on patrzył na ogień i pociągał kolejne łyki
alkoholu z ciemnozielonej butelki. W drugiej dłoni trzymał pusty kanister.
Nowa, płonąca żywcem Mary krzyczała, a w nim odzywał się zapomniany głos jej
poprzedniczki.
Tak bardzo
pragnął go usłyszeć. Chyba o to chodziło, prawda?
0 komentarze:
Prześlij komentarz