wtorek, 22 listopada 2016

"Sto dni" (rysanaszkle)

rysanaszkle
Ostry ton głosu kłócił się nieco z jej błagalnym spojrzeniem, ale Tatiana o to nie dbała. Nie obchodziło ją również, jak musiał się czuć zdezorientowany mężczyzna, z którym jakimś cudem trafiła w to dziwne miejsce.

- Pod stołem i tak znajduje się większość wódki, więc możemy równie dobrze spod niego nie wychodzić – tłumaczyła bełkotliwie, ściągając go z krzesła pod blat.
Z każdą sekundą rosło w nim przekonanie, że trafił na tę imprezę z wariatką. Przez wzgląd na długoletnią znajomość zgodził się towarzyszyć Tatianie podczas ostatniej nocy wolności, nim na sto dni zostanie zamknięta w domu nad opasłym podręcznikiem z chemii. Teraz z każdą chwilą coraz bardziej żałował tego przejawu litości.
Tatiana, w podartej sukience, umorusanej sosem grzybowym i koktajlem z mrożonych malin, siedziała przed nim pokurczona, zapłakana i wściekła. Z niewiadomych powodów – na niego.
- Obiecaj mi – poleciła stanowczo, zaciskając zęby. – Obiecaj mi, że dorosłość nie przypomina tego bagna, przez które przechodzę teraz.
Jej partner uśmiechnął się.
Pamiętał swoje licealne lata o wiele dokładniej, niż mógłby tego chcieć. Nie był niczego pewien. Miotał się pomiędzy własnymi marzeniami a presją społeczeństwa, by wpasował się w ściśle określony kanon. Nocami wciąż nawiedzały go w koszmarach interpretacje wierszy, których za cholerę nie mógł zrozumieć i narzekanie matki-humanistki, że nie tylko matematyką człowiek żyje.
Kim był teraz?
Polonistą.
- Przysięgnij! – Nalegała Tatiana, nie dając mu czasu na zastanowienie.
- Dorosłość jest o wiele lepsza – powiedział uspokajającym tonem, a zaraz potem roześmiał się histerycznie.
Ile by dał, żeby z powrotem zasiąść w szkolnej ławce...
Choć młodzieńcze czasy były dla niego zmorą, po głębszym zastanowieniu doszedł do wniosku, że późniejsze życie niewiele się pod tym względem różni. Wciąż musi dostosowywać się do oczekiwań innych i rezygnować
z własnych celów w myśl jakiejś większej, nieznanej mu zasady, ustanowionej przez pokolenia poważnych, odpowiedzialnych ludzi. Z tą tylko różnicą, że teraz robi to na własne życzenie i nikogo nie może za to winić.
Spojrzał na Tatianę.
Szczerzyła się radośnie, jakby zupełnie zapomniała, w jak tragicznym stanie była jeszcze przed minutą.
- To super, już nie mogę się doczekać – powiedziała wesoło, przełykając ostatnie łzy. Oparła głowę na jego ramieniu i zapadła w błogi sen.

On przyglądał się dziewczynie jeszcze przez chwilę. Czuł narastające wyrzuty sumienia, że ją okłamał, lecz może to właśnie było najlepsze, co mógł dla niej zrobić. Pozwolić jej beztrosko przeżyć te ostatnie sto dni z nadzieją na lepsze jutro, zanim świat brutalnie ją rozczaruje.

O autorze

rysanaszkle / Twórcy bloga

Niziołek. Trzpiotka. Koala. Grzesznik. Thinker. Rysanaszkle. Mleko. I koledzy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.