wtorek, 29 listopada 2016

"Ta inna" (Mleko)

Mleko
Mary nigdy nie pojawiła się w barze „Cztery Wiatry”.
Mary miała marzenia, czarną jak smoła skórę i dziewiętnaście lat. Nie przypominała innych mieszkańców miasteczka.
I dlatego pewnego dnia Nick ją dostrzegł.


Tak właściwie to Mary przywodziła mu na myśl kogoś, kogo poznał wiele lat temu i o kim desperacko próbował zapomnieć. Nad ranem przychodziły do niego przecież te natrętne dłonie, których parzący dotyk czuł na policzkach; z nieokreślonego miejsca w ciele napływał cichy śmiech. Widmo Tej Dawnej Mary zamieszkało w nim i nie zamierzało się wynieść, bo w gruncie rzeczy czuło się we wnętrzu Nicka całkiem dobrze. Mimo wszystko nigdy nie przemówiło do niego swoim lekko zachrypniętym od whisky głosem.

Budził się więc każdej nocy z nieodpalonym papierosem w ustach; daleko od domu, w nie swoim łóżku, brudnej pościeli.

Kiedy Nowa Mary była obok, konstelacje drżały i rozpadały się, planety obracały się szybciej, a dźwięki zmieniały częstotliwości. Nick dusił w sobie wszystkie te doznania, żeby nie zwariować i przez pewien czas wydawało mu się, że daje sobie z tym radę, bo alkohol kupiony za ostatnie pieniądze w pobliskim sklepie monopolowym przynosił ukojenie.

***
Któregoś ranka wszyscy ludzie w mieście mówili tylko o tym, że ktoś zauważył ślady hamowania na asfaltowej drodze prowadzącej do zagajnika, w którym stała drewniana chatka Mary. A Nicka coś uderzyło.
Zapragnął doświadczenia wiecznej ciemności. Zgasiłby słońce, gdyby było mu to dane. Naśliniłby palce i ścisnął tę skurczoną do rozmiarów główki szpilki kulę ognia jak knot świecy. Rozwiałby chmury. Zajrzałby do wnętrza ziemi, pozwoliłby lawie zalać wszystko dookoła. Wrzasnąłby w niebo, rozerwałby warstwę ozonową. Zatrułby rzeki kwaśnym deszczem.
Przypomniał sobie dziwne ciemnoczerwone plamki na mankietach swojej koszuli, których nie mógł doprać. Przypomniał sobie grad szklanych odłamków, huk i zapach benzyny. Dom Mary stał w płomieniach, a on patrzył na ogień i pociągał kolejne łyki alkoholu z ciemnozielonej butelki. W drugiej dłoni trzymał pusty kanister. Nowa, płonąca żywcem Mary krzyczała, a w nim odzywał się zapomniany głos jej poprzedniczki.

Tak bardzo pragnął go usłyszeć. Chyba o to chodziło, prawda?

O autorze

Mleko / Twórcy bloga

Niziołek. Trzpiotka. Koala. Grzesznik. Thinker. Rysanaszkle. Mleko. I koledzy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.