wtorek, 29 grudnia 2015

"Fajna" (Mleko) - Zima.

Mleko


Polubiłem cię dlatego, że nie byłaś taka, jak inne dziewczyny.

Miałem wówczas siedem lat, porwane tenisówki i zamiłowanie do błota. Ty także miałaś siedem lat, porwane tenisówki i zamiłowanie do błota, więc nasza przyjaźń była dobrym układem. Początkowo pełniłaś rolę tylko fajnej sąsiadki, miłej koleżanki znającej się na budowie bałwanów i bitwach na śnieżki jak mało kto. 

Później, kiedy zrozumiałem, że dziewczyny nie są takie ohydne, jak wmawiali mi inni chłopcy, lubiłem cię właśnie dlatego, że jesteś taka, jak inne dziewczyny. Pachniałaś ładnie, nosiłaś takie zabawne, ale jednak fajne sukienki, mama zaplatała ci warkoczyki.


wtorek, 22 grudnia 2015

"Mają odwagę, by być ludźmi" (rysanaszkle) - Zima.

rysanaszkle
Mam na imię Ewelina i nie umiem napisać tekstu o zimie. Właściwie w ogóle nie umiem pisać. W szkole złośliwie nie uważałam na lekcjach polskiego, a teraz chlubię się rolą królowej wtórnych analfabetek. Gardzę ideą nieskończonego bazgrania w celu wyprodukowania ogromu twórczej fikcji – mam od tego ludzi. 

środa, 16 grudnia 2015

"nie wyznawaj miłości, jeśli..." (grzesznik)

grzesznik



...czyli "jak zbojkotowałam kolejkę tematyczną"
wiem, że zgrzeszyłam, ale w zimie nie ma miłości, a ja po prostu tylko o niej umiem pisać. bo dla mnie zima to mróz i dla mnie zima to bezczynność. taka bezczynność bez grama błogości w sobie. nie takie słodkie nieróbstwo. bo to jednak lubię. dolce far niente
tego się trzymajmy; zapraszam na tekst.


            Od miłości samej w sobie, od tego kojącego do bólu uczucia, w świecie emocji, pełnym długich pożegnań, zbyt krótkich nocy i zalanych winem fotografii, jest tylko jedna rzecz trudniejsza.
            I jest to jej wyznanie.
            

wtorek, 8 grudnia 2015

"A." (Thinker)- Zima.

Unknown

A.


Sentymenty głupie
Włosy zwichrzone namiętnością
Wiatr zawraca czas przypomina
O palcach w zimnie połączonych
Zamarzły

wtorek, 1 grudnia 2015

"Podróż małej Koali" (Koala) - Zima.

Koala
Zza ciepłego sweterka,
Pod grubym kocykiem
Mała koala zerka.

wtorek, 24 listopada 2015

"Ślad" (Trzpiotka) - Zima.

Gajusz
    Mówią, że możesz wybrać między mówieniem prawdy a byciem kłamcą. Kiedy tak naprawdę wiesz, co jest złe. Kłamstwo to grzech, którego masz się wystrzegać.

wtorek, 17 listopada 2015

"Biel szczęścia" (Niziołek) - Zima.

Niziołek
Tym oto tekstem otwieramy Kolejkę Tematyczną - Zima! Mamy nadzieję, że nasze zimowe teksty przypadną Wam do gustu i ocieplą Wam te ponure, chłodne tygodnie!
Z poważaniem (i gorącą czekoladą),
Załoga Pokoju 32. 

wtorek, 10 listopada 2015

"Spojrzenie Tysiąca Jardów" (Mleko)

Mleko
          Zamykają się za nią drzwi z ciemnego drewna. Jeszcze zanim dobiega mnie ten odgłos, słyszę go głęboko w sobie, kiedy na krótką chwilę chwytam i przytrzymuję jej spojrzenie. 
          Nie chce ze mną być. Nie chce być tutaj. Nie chce być w ogóle. Trzęsie się w mojej głowie, w rzeczywistości stoi wyprostowana i czeka. Wygrała tę sprawę, wiem to. Wygrała i on już nigdy się do niej nie zbliży, już nigdy jej nie dotknie. Wygrała

          Pomimo wszystko doskonale widzę, że wizja porażki jeszcze wciąż pozostaje dla niej tak okropnie realna, że jakaś jej część, zupełnie niewidoczna i prawie nieuchwytna, usiłuje opanować drżenie całego ciała i podnieść się z podłogi. Tak. Wyraźnie dostrzegam cień upadku w jej oczach. Słyszę też trzask kości. 

          Idziemy w milczeniu. Długie, sączące się z jej martwych ust zdania zbryliły się i teraz tak zabawnie kołyszą się w rytm jej kroków. Przypominają mi marionetkę. Albo wisielca. 
          Kiedy docieramy do samochodu, otwieram jej drzwi. Wsiada bez słowa. Ja zajmuję miejsce kierowcy. Przekręcam kluczyki w stacyjce i ruszam. Bez zbędnych pytań. 
          Nie wiem, gdzie chciałaby pojechać, ale za to wiem, gdzie nie chciałaby znaleźć się na pewno. Ja też nie mam planów. Żadnych zobowiązań, spotkań, przyjaciół. Jestem cały jej. Cały potrzaskany i niepotrzebny. 
          Jadę. Jedziemy. Czas zwalnia i rozciąga się, gubi swoje sekundy i minuty; one plączą mu się gdzieś pod nogami, więc dość szybko upada. 

Czas upada i kona. Na naszych oczach, moich i jej, a my nie robimy z tym nic. 

Kiedy wreszcie zbliżamy się do naszej wspólnej nicości, zerkam na nią. Utkwiła swoje smutne bladoniebieskie oczy w widoku rozsnuwającym się dookoła nas.  
          To Spojrzenie Tysiąca Jardów, dociera do mnie w ostatniej sekundzie. Odnajduję w tym nawet sens. Patrzę na nią znowu. Tak samo zastygła i cicha nie spuszcza wzroku z ogromnego odprysku nieistnienia rozciągającego się wokół samochodu. Moje myśli pędzą przed siebie z prędkością światła.To, co zaraz się stanie, jest już bardzo blisko, chcę, żeby złapała mnie za ramię. Czuję rozpad. Zapach czerwonych krwinek, dwutlenku węgla, stali. 
          Tak zaczyna się niebyt? Rozżalony zaciskam palce na kierownicy, odwracam się do kobiety siedzącej obok mnie. Nie spogląda na mnie. Stoczyła walkę. Ma za sobą długie godziny zeznań, cierpienie i niekończące się zmuszanie do oglądania twarzy kogoś, kto zrujnował jej życie. Teraz tego człowieka czeka to samo, co nas. 

Nic. 

Chwyć moją dłoń, wrzeszczę w myślach, chwyć, zanim rozbijemy się o pustkę. 

        Następnego dnia w gazetach piszą, że ofiara słynnego w całym kraju przestępcy zginęła, nim dotarła do domu po procesie sądowym, na którym go skazano. O mnie też jest jakaś wzmianka, choć pozostaję bezimienny. Siedziałem obok niej i mnie też już nie ma. 

        Mówią coś o cholernym pechu, ale oboje już tego nie słyszymy. Jesteśmy w domu. 


wtorek, 3 listopada 2015

"Bogini" (rysanaszkle)

rysanaszkle
Zeszłego lata troszeczkę bezczelnie założyłam, że jestem w stanie napisać receptę na doskonałość kobiety i, co gorsza, skrupulatnie się do niej zastosować. Pracowałam niemalże w pocie czoła – bo przecież praktycznie rzecz ujmując, prawdziwe damy nie pocą się wcale.

wtorek, 27 października 2015

"Imię, czyli moje narodziny" (Thinker)

Unknown
        Dla niego nie istniało już nic. Martwym wzrokiem wpatrywał się w szyny i nawet nie zauważył, kiedy zalśniły blaskiem świateł wjeżdżającego na stację metra. Znowu się zagapiłem, pomyślał. I znowu stał za daleko. Niby nic takiego, ale przecież lepiej wpaść pod pociąg, kiedy jest szybszy. A przynajmniej mniej boleśnie.

wtorek, 20 października 2015

"my" (grzesznik)

grzesznik
od autorki: Wiecie, chyba nawet polubiłam popadanie ze skrajności w skrajność. Chyba nawet polubiłam to całe wariactwo. Chyba nawet polubiłam patrzenie na innych z tej mojej chorej perspektywy. Chyba nawet polubiłam życie.

wtorek, 13 października 2015

"List do Klary" (Koala)

Koala
Wybacz mi, bo zgrzeszyłem

wtorek, 6 października 2015

"Dom" (Trzpiotka)

Gajusz
        "Chcę, abyście pomogli mi stworzyć dom dla wszystkich zagubionych w tym świecie ludzi, którzy chcą znaleźć swoje miejsce."
        

wtorek, 29 września 2015

"Więzienie" (Niziołek)

Niziołek
        „Oko jest oknem ciała ludzkiego, przez które człowiek rozpatruje swą drogę i zażywa piękności świata. Dzięki oku dusza może znieść więzienie ciała, bez oczu byłoby ona dla niej torturą” – Leonardo da Vinci

czwartek, 24 września 2015

"Daj mi" (Kolega pan Izydor #1)

Anonimowy
Czy można pragnąć czegoś bardziej
Od zapachu twoich włosów?

wtorek, 22 września 2015

"3:13" (Mleko)

Mleko


Czwartek, 3:13



Nie śpię.

Błąkam się gdzieś daleko, bardzo daleko. Chciałbym wrócić, bo słyszę wołanie. Czołgam się z kąta w kąt, głosy brzmią coraz upiorniej w tej martwej ciszy. Czegoś szukam. Moje dłonie są obce i niczego nie znajdują.



7:34

Wydaje mi się, że mijają długie miesiące i lata, zanim księżyc spełza z nieboskłonu. Jest w tej swojej wędrówce bardzo kruchy, tak sobie myślę, pijąc kawę w kuchni z nogami opartymi o parapet. Moje ciało już wróciło do znajomego kontinuum, ale dusza nadal przechadza się w innym świecie. Pewnie kuli się z zimna i zgarbiona opiera się o krzywe sztachety płotów, zupełnie jak ja wiele lat temu.

Pamiętam z tamtego okresu niedużo, ale jednak wystarczająco, aby za tym tęsknić. Tęsknić tak żarliwie i mocno, że czasem aż nie potrafię pojąć dlaczego.

W mojej głowie rozbrzmiewa chwilami perlisty, kobiecy śmiech, a wtedy mój smutek staje się już nieograniczony i zalewa mnie całego. Przeraża mnie ta bezbrzeżność uczuć, których nie umiem poskromić.

Szukam tego śmiechu.

 

12:08

Wychodzę z mieszkania jak co dzień. To przemyślana decyzja, bo od pewnego czasu bardzo chcę poznać nowych ludzi. Jakimś jednak sposobem nigdy na nich nie trafiam. Nogi niosą mnie w do bólu znajome miejsca.



Ta kobieta, do której przychodzę, ma imię zaczynające się na literę M. Sprzedaje kwiaty na rogu jednej z ulic. Codziennie rano pcha swój drewniany wózek w to miejsce i czeka, aż ktoś się przy niej zatrzyma.



Witaj mówię.

Podaję jej pieniądze, w zamian otrzymuję różę. M. odgarnia mi włosy z czoła; ten gest zawsze wydawał mi się bardzo matczyny.

Witaj odpowiada.

– Co u twojej siostry? pytam z nadzieją, że to pytanie nie sprawi, że rozsypię się całkowicie. Nie wiem, dlaczego pytam o siostrę, nie o kobietę, którą kochałem. Może tak jest mi łatwiej.

Niedawno śniło jej się, że znów była u ciebie na bladą twarz M. wpełza nerwowy uśmiech. Jej palce suną po płatkach czerwonego tulipana.

– I co dalej? róża niemal wypada mi z rąk.

Nie wiem, to był tylko sen.

Ale…

To był sen- powtarza M.



16:23

Któregoś razu zapuszczam się naprawdę daleko. Spotykam Alkohol. Na szczęście nie ma z nim jego przyjaciół, których do dziś pamiętam. Któreś z nich miało chyba na imię Heroina, ale nie jestem pewien. Nieważne. Teraz po prostu wpadłem na Alkohol. Tylko.

Muszę sobie wybrać dziewczynę. Przynajmniej tak mi powiedział. Rozglądam się po sali pełnej tańczących par. Wybór pada na Bezimienną. Stoi pod ścianą w białej sukience. Kiedy podaję jej dłoń, nie waha się. Jest najwyraźniej tak samo zdesperowana.



17:14
A więc poznałem dziewczynę. Nie, nie dziewczynę. Ona jest niewątpliwie kobietą. Pierwszą od bardzo dawna. Wydawałoby się, że wyleczyłem się z siostry M., ale nie.

Ja i Bezimienna moglibyśmy tworzyć doskonałą parę. W oczach ludzi już ją tworzymy. Ona nie opuszcza mnie na krok. Jest ze mną w każdej sekundzie, całuje mnie i dotyka, wieczorami ogrzewa ciepłem swojego ciała. To dobrze.

To dobrze, ale taki obrót spraw ma swoją cenę.

Nie mogę uciec do M. i zapytać o jej siostrę.

Nie mogę usłyszeć, że to był tylko sen.



19:59

Pocałunki Bezimiennej są gorzkie i smakują ohydnie, ale do każdego świństwa da się przyzwyczaić. Ona sama jest bardzo cicha i skromna, nie sprawia kłopotów. Jest jak przypadkowy anons w gazecie.

 

 Sprzedam psa! Młoda suka; grzeczna, nauczona czystości.



O taki właśnie. Może powinienem naprawdę coś napisać.



Oddam Bezimienną! Przypałętała się pewnej nocy, nie miałem serca jej wyrzucić. Brak mi czasu by się nią zajmować. Pilne.

                                                                 

I tak nikt by nie odpowiedział.



21:40

Któregoś razu kupuję tomik poezji Świetlickiego. Kładę go na szafce nocnej i wychodzę do kuchni po szklankę wody. Kiedy wracam po absurdalnie długim czasie, Bezimienna śpi. Spomiędzy stron książki wystaje bilet autobusowy. Uśmiecham się pod nosem.

Ta kobieta jest jednak trochę bezczelna, właśnie tak sobie myślę.



22:01

Ona mieszka w moim domu. Je przy moim stole. Śpi w moim łóżku. Dotyka moich dłoni. Zachowuje się tak, jakbym był cały jej, ze wszystkimi swoimi bliznami. Wewnątrz oboje jednak wiemy, że to wszystko to kłamstwo. Bezimienna nie ma się gdzie podziać. Ja nie mam z kim dzielić swojej pustki. To mógłby być dobry układ, ale gdzieś po drodze gubię sens oszukiwania się nawzajem.

Co noc kładziemy się obok siebie i oboje udajemy, że jesteśmy ze sobą nie ze względu na to, że rozdziera nam serca samotność.

Potem dojdzie do tego jeszcze więcej głupich spraw, wiem o tym doskonale.  



00:15

Ja staram się nie myśleć o tym, że ona nadal tu ze mną tkwi tylko dlatego, że nosi moje dziecko. Ona stara się o nim zapomnieć w ogóle. Ze względu na te właśnie nasze postawy mogę śmiało powiedzieć, że w rzeczywistości żadnego dziecka nie ma. Nikt nigdy nawet o nim nie wspomniał.

  

02:18

Mija kolejny miesiąc. Przestaję z utęsknieniem myśleć o M.

O jej siostrze także.

Prawie.

Właściwie już tylko zapach jej perfum obija się o wnętrze mojej głowy.



03:13

Dziś jest czwartek. Przypominam sobie, że już kiedyś był; bardzo dawno temu. Szukałem wtedy czegoś po omacku w nieprzeniknionej ciemności, daleko od domu.

Wybija trzecia trzynaście.

Wciąż nie śpię.

czwartek, 17 września 2015

"Efekt motyla?" (rysanaszkle)

rysanaszkle
Zdarzają się w życiu takie chwile, kiedy mimo odwiecznego pesymizmu społeczeństwa masz ochotę skakać z radości i dziękować wszystkim na swojej drodze po prostu za to, że istnieją. Tak, wszystkim.

sobota, 12 września 2015

"Otwórz mnie" (Thinker)

Unknown
Chciałbym dopisywać coś do swoich postów. Chciałbym dawać coś jeszcze, jedną część mnie więcej. Chciałbym mówić o tym, co piszę. Chciałbym rozmawiać, słuchać i czytać, nie tylko pisać. Chciałbym nie być tylko kawalerką. Chciałbym, żebyście też tego pragnęli.
_____________________________________________________


czwartek, 10 września 2015

2:00 (grzesznik)

grzesznik
chcę należeć do kogoś
o drugiej nad ranem 


wtorek, 8 września 2015

"Miasto Kłamstw" (Koala)

Koala
Jadę po mieście kłamstw
Nieistotne kto
Nieistotne gdzie
Ważne jak
Ważne czym

sobota, 5 września 2015

"Wieczna pozytywka" (Trzpiotka)

Gajusz
Czy kiedykolwiek zdarzyło się wam usłyszeć w nocy cichy brzdęk metalu, czy chrzęst koła zębatego, mimo, że wasz zegarek kieszonkowy nie działał od lat? Czy kiedyś zastanawialiście się nad tym, jakim cudem stare, nakręcane autko, tkwiące od lat w waszej szafie nagle pojawiło się na środku pokoju?

czwartek, 3 września 2015

"Samotność" (Niziołek)

Niziołek


Druga w nocy
Głośniki telefonu wygrywają wolną, usypiającą melodię, a zepsuty zegar wiszący nade mną tyka do wszystkim znanego rytmu.
Wpatruję się w jawiące się za oknem gwiazdy. O dziwo, dzisiaj są bardziej irytujące niż kiedykolwiek wcześniej – świecą jakby jaśniej, jakby weselej. Nie podoba mi się to, że wydają się szczęśliwsze ode mnie.

wtorek, 1 września 2015

Gajusz
Drogi Przyszły Czytelniku!
Obsługiwane przez usługę Blogger.