Nie
jestem Ikarem. Żeby nim być, musiałbym najpierw wzlecieć.
Prawda
jest taka, że nigdy nie wzbiłem się ponad przeciętność. Moje skrzydła są zbyt
słabe, a pióra zbyt cienkie, bym mógł swobodnie poderwać się wyżej –
jednocześnie okazały się za mocne, by pozwolić mi na upadek.
Lot
przed siebie, ciągle na linii drugorzędności i rutyny. Tak, to pasuje do mnie –
osoby nad wyraz obcej różnorodnościom i urozmaiceniom, zaprzyjaźnionej z
przyzwyczajeniem.
Nie
przeszkadza mi to. Lubię rutynę – jako jedna z niewielu rzeczy jest czymś
pewnym. Ona i to, że jest mi dobrze z byciem przeciętnym. Bo przecież szarość
też jest kolorem, prawda?
Niziołku!
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten tekst, nawet bardzo. Choć pozornie smutny, wywołał we mnie dużo ciepłych uczuć, a jego długość pozwoliła Ci idealnie uchwycić główną myśl, bez zbędnych słów i przeciągania
Dziękuję c: