wtorek, 25 kwietnia 2017

"Arena" (rysanaszkle)

rysanaszkle
Za każdym razem widzę nowe twarze i za każdym razem zdaję sobie sprawę, że niektórych nie zobaczę już nigdy. Jedni odchodzą bo wykonali już swoje zadania. Inni przegrywają tę grę, a ich ciała zostają na wieki złożone w zbiorowej mogile poległych. Na Arenie wszystko to przestaje się dla nas liczyć.

Już trzeci raz biorę udział w walkach. Pierwszego dnia zgłaszam się do mistrza ceremonii. Mierzy mnie wzrokiem, w którym naiwnie dostrzegam błysk rozpoznania i wręcza mi karteczkę z zadaniem. Nawet nie muszę czytać. Od lat znajduje się tam ten sam napis.
Wzdycham. Przede mną kolejna próba osiągnięcia niemożliwego. Teraz jednak zamierzam tego dokonać.
W mojej głowie pojawiają się miliony strategii. Niewykorzystane pomysły mieszają się z tymi, które już wielokrotnie prowadziły mnie donikąd. Pozwalam im płynąć, a sama przyglądam się otaczającym mnie ludziom. Kocham atmosferę na Arenie tuż przed rozpoczęciem walk. Wojownicy mieszają się między sobą, podekscytowani wymieniają rady i dzielą się swoimi obawami. Inni obserwują się nawzajem podejrzliwie, niepewni, kto z nich może stanowić zagrożenie.
Moją uwagę przyciąga wysoki chłopak, na oko niewiele młodszy ode mnie. Nie widziałam go tu nigdy wcześniej. Wydaje się trochę zagubiony, jego postawa zdradza napięcie. Unika wzroku innych osób, lecz wygląda to bardziej na nieśmiałość niż na przezorność, cechę tak przydatną na Arenie. Sam rzuca wokół ukradkowe spojrzenia, jakby szukał konkretnych osób. W końcu staje przede mną. Jest wyposażony w najwyższej jakości zbroję i broń, co zdradza, jak dalece obce są mu zasady obowiązujące na Arenie.
- Ty jesteś A? – Pyta zaciekawiony.
Przytakuję ostrożnie. On przez chwilę bawi się karteczką z zadaniem.
- Jesteś moją ofiarą – oznajmia.
Na początku uśmiecha się lekko, jednak zamieram w momencie, gdy na ułamek sekundy dostrzegam w jego oczach odbicie Świętego Graala. Rozświetlone rozmieszczonymi wokół Areny reflektorami, kryją w sobie całą tajemnicę ludzkości, nadzieję wszystkich, którzy kiedykolwiek brali udział w walkach.
Nie będzie łatwo.
Ja jestem bardziej doświadczona, ale on ma tę grę we krwi.

Wspominam tę myśl, kiedy kilka godzin później przeszywa moje serce mieczem i bez cienia emocji patrzy, jak krew wsiąka w biały piasek Areny.

O autorze

rysanaszkle / Twórcy bloga

Niziołek. Trzpiotka. Koala. Grzesznik. Thinker. Rysanaszkle. Mleko. I koledzy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.