Obraz
starej kuźni odbijał się w rozżarzonych miodowych tęczówkach Jaspara.
Chłopczyk, zafascynowany cudami, jakich w jego mniemaniu dokonywał stary
mistrz, przyglądał się uważnie palenisku.
-
Gdzie on się podział? – Zapytał kowala, zaskoczony tym, co dostrzegł wśród
płomieni.
-
Jaki on?
-
Ten błysk – odparł dzieciak. – Taki mały, wesoły ognik.
Mistrz
wzruszył ramionami.
-
Nie wiem, o czym mówisz.
-
Był tam, na pewno – Jaspar posmutniał. – Sam widziałem! Nie wymyśliłem sobie
tego. On był prawdziwy!
Mężczyzna
odłożył trzymane w dłoniach ostrze, by kucnąć przed uczniem tak, że znalazł się
dokładnie na wysokości jego wzroku. W oczach Jaspara dostrzegł nie tylko swoją
kuźnię, ale i portret samego siebie sprzed lat. Naiwnego? Niekoniecznie. Za to
pełnego młodzieńczego przekonania, że wszystko, co widzimy, jest wieczne.
-
Masz na myśli iskrę? – Zapytał łagodnie, kładąc chłopcu dłonie na wątłych
ramionach.
-
Tak… Chyba tak – malec niepewnie pokiwał głową.
-
Widzisz, Jasparze – mistrz uśmiechnął się. – Wierzę ci, że ona istniała. Jej
egzystencja była jednak wyłącznie ułamkiem wieczności. Nie ma sensu się nią
przejmować.
-
Ale ona musi gdzieś teraz być – upierał się Jaspar.
-
Nie.
-
Ale…
-
Ta iskra już nie istnieje. Nie ma jej i nie wróci. Przestań zaprzątać sobie
głowę takimi błahostkami.
Im
dłużej żył, tym bardziej mistrz zapominał, że nic na tym świecie nie mija
bezpowrotnie. Czasem tylko traci się sens, czasem brakuje nam wiary i
wytrwałości, ale to, co już raz się zrodziło, może narodzić się ponownie.
Zwłaszcza, jeśli powstało w ludzkich sercach.
W
nocy, gdy Jaspar zasnął z właściwym dziecku spokojem
i beztroską, mistrz jeszcze raz pomyślał o iskrze.
i beztroską, mistrz jeszcze raz pomyślał o iskrze.
Nie
zniknęła zupełnie. Zamieniła się w światło, w ciepło, we wspomnienie w umyśle
Jaspara. Wciąż mógł ją odnaleźć, lecz pod inną postacią. Wtedy właśnie do głowy
mistrza powróciło dawne marzenie o podróżowaniu.
Po
cichu, by nie obudzić odpoczywającego chłopca, wyszedł ze swojej kuźni i udał
się w nieznane. Nim ponownie zawitał w rodzinnym mieście, okrążył całą ziemię,
bo przecież nigdy nie jest za późno, by naprawić swoje błędy
i wypełnić to, co jest nam pisane.
i wypełnić to, co jest nam pisane.
0 komentarze:
Prześlij komentarz