Dłonie ma ubrudzone krwią; szybko
chowa je do kieszeni.
Zimno mu; raczej normalne wśród ludzi o kamiennych sercach.
Nieważne. Wsuwa papierosa do ust,
dym wypełnia ciasne pomieszczenie. Usiłuje myśleć. Przed nim, na twardym krześle,
kobieta – wadliwy sprzęt, nieudany eksperyment, upadek moralności. Ubrana na
czarno. Martwa.
Teraz trzeba się tylko pozbyć
ciała.
Lecz najgorsze w tym wszystkim i tak
jest to, że nawet gdy giniesz, nie dajesz sobie spokoju. Siadasz na miejscu
kolejnej martwej.
On nadal powtarza w twojej
głowie, że cię namalował, stworzył, rozbił na atomy, napisał. On mówi, że jesteś dziełem jego marmurowych dłoni.
Kim jesteś, żeby pisać moje ciało?
(nikim)
(nikim?)
(nikim!)
Ahh, ten tekst jest niesamowity! Świetnie mu zrobiła taka krótka forma, bo jest dzięki niej niezwykle wymowny. Genialnie dobierasz słowa, szczególnie kocham zdanie "On nadal powtarza w twojej głowie, że cię namalował, stworzył, rozbił na atomy, napisał. On mówi, że jesteś dziełem jego marmurowych dłoni." Jestem zachwycona i czekam na więcej :>
OdpowiedzUsuń