...czyli "jak zbojkotowałam kolejkę tematyczną"
wiem, że zgrzeszyłam, ale w zimie nie ma miłości, a ja po prostu tylko o niej umiem pisać. bo dla mnie zima to mróz i dla mnie zima to bezczynność. taka bezczynność bez grama błogości w sobie. nie takie słodkie nieróbstwo. bo to jednak lubię. dolce far niente!
tego się trzymajmy; zapraszam na tekst.
Od miłości samej w sobie, od tego
kojącego do bólu uczucia, w świecie emocji, pełnym długich
pożegnań, zbyt krótkich nocy i zalanych winem fotografii, jest
tylko jedna rzecz trudniejsza.
I jest to jej wyznanie.
Nie wyznawaj miłości, jeśli ona
jest zbyt samotna, by myśleć trzeźwo.
On położył się obok niej, objął
w talii i jak gdyby nigdy nic powiedział, że ją kocha. I można by
pomyśleć, że to jedna z tych historii, w których to jest tak
cholernie proste, tak banalne, że nie rozpiera cię nic, poza
zazdrością. Wiesz, w miłości prostego, banalnego nie ma nic. A
samotność potrafi zaślepić, tykać, wywierać taką presję, jak
gapiący się na twoją kartkę belfer. Ona oczywiście skłamała i
tak się tam „kochali”, po czym on kochał dalej a ona „kochać”
przestała, bo wróciła myślami i objęciami do rodziny, przyjaciół
i jakiegoś innego chłopaka, który, fakt, może miał trochę
krzywy nos i dziwny zwyczaj stąpania z nogi na nogę, kiedy
zastanawiał się nad czymś, ale jednak to jego mogła kochać nie z
samotności, lecz z miłości.
Nie wyznawaj miłości, jeśli on jest
1 717 km drogi prostej od Ciebie.
Ona nie planowała mu tego tak
powiedzieć. Miała scenariusz. Miała możliwość zrobienia tego
tak, żeby zobaczyć w jego oczach to zaskoczenie i odebrać
wszystko, co mogło boleć, podniecać, lub odrzucać, na klatę.
Spieprzanie spraw chyba jednak powinna wpisać sobie w kategorii
„Umiejętności” w swoim Curriculum Vitae. Bo najpierw gapiła
się w gwiazdy przez pół godziny, a potem leżała, słuchając
jego głosu w słuchawce i po prostu noc nie dała jej już wierzyć
w to, że może się powstrzymać. On usłyszał, co miał usłyszeć,
ale co miał też zobaczyć w jej oczach, jednak nie wyszło.
Bo 1 717 km zrobiło swoje i on teraz leżał w łóżku skołowany,
i ona zresztą też, tylko jej koła łzawiły i jakoś nie mogły
przestać.
Nie wyznawaj miłości, jeśli ona
jest bliska orgazmu.
Znali się bardzo krótko, a poznawali
się już od jakiegoś czasu, bo łóżko było wygodne, a wino,
chociaż kwaśne, było całkiem smaczne i wyszło tak, że obojgu
zrobiło się zimno bez kołdry. A potem spodobała im się tamta
piosenka, spodobała się tak bardzo, że po prostu to zauroczenie
wdychali z powietrzem i wydychali nawzajem w swoje usta. Następnie
to już była tylko miłość namacalna. Taka, w której przeważa
pożądanie i drżące dłonie, kiedy wciąż żadne nie było pewne
tego, co robi. I podczas gdy oboje tak namacalnie drżeli, on
pochylił się nad jej uchem i między jednym dotykiem, a drugim, z
ust, które tego wieczoru były tu i ówdzie, wydobyło się
dygoczące „kocham”, a zaraz potem „Cię”, które zahamowało
wszystko i to, czego ona przed tym jeszcze była tak blisko,
doświadczył tylko on.
Nie wyznawaj miłości, jeśli
jesteście pijani. Albo tylko Ty jesteś. Albo tylko ona jest.
Całować się można bez uczucia,
można bez żadnej nawet chemii, a najłatwiejsze jest to z pewnością
po wódce z colą, ginem z tonic'iem, czy, w ostateczności, piwie
(NIE WYZNAWAJ MIŁOŚCI, JEŚLI PIŁEŚ PIWO, SŁOWA KRZYCZĄ JEDNO,
ZAPACH ODDECHU KRZYCZY DRUGIE). Właśnie w jej własnym pokoju,
oboje pijani niemiłosiernie, ona miała usłyszeć, że jest
kochana. Oczywiście z brakiem pewności co do tych słów zarówno
odbiorca, jak i nadawca musieli zmierzyć się już następnego
ranka, bo ilość procentów po prostu mieszała całą rzeczywistość
z żartem, czy historią, która mogłaby być zapewne nawet
opowiedziana. Popełnił błąd. Słowa, które wypowiedział,
dla niego zdawały się jedynie opowiedzianą historią, a dla niej
całym światem.
Nie wyznawaj miłości, jeśli on
kocha kogoś innego.
Gdy w końcu była gotowa, wszystko
przestało mieć znaczenie. Bo on miał kogoś, a ona nie miała
nikogo, poza nim obok, siedzącego z dłońmi różowymi od mrozu,
złożonymi, jak do modlitwy. I kochała te dłonie, kochała każdą
część jego ciała, wiedziała już na pewno, kiedy śmiał się i
te cholerne zmarszczki w kącikach oczu definiowały szczerość, ona
chciała się śmiać z nim i skoro tak pragnęła tego wszystkiego,
od stóp, po końcówki włosów, to czemu śniły jej się dzieci
podobne do niej, noszące jego imię? Czy miała kochać coś, co
byłoby tylko próbą odtworzenia niespełnionego marzenia? Bała się
chyba, że wie, co odpowie. I nie myliła się, bo on odjechał, a
ona płakała i płakała tak i płakała płakała płakała płakała
i minął rok a ona nadal widywała go z nią i minęły dwa i mijali
się na ulicy ona sama on z nią i uśmiechał się i widziała
zmarszczki w kącikach jego oczu i chciała i chciała chciała go
wciąż ale nie mogła bo on odjechał i ona płakała bo ona kochała
i on też kochał ale kochał nie ją tylko inną.
I nie pokochał jej nigdy, a swojego
blond synka nazwała jego imieniem i kochała zawsze trochę mniej
niż jego.
Nie wyznawajcie miłości.
Nie. O! Kochajcie się.
***
"mówiąc 'kocham', mów od razu gdzie masz broń i gdzie ją chowasz."-e.
z miłością,
Mimo Twoich ostrzeżeń, kocham Cię. Nigdy tego jeszcze nie mówiłam, ale pokochałam Cię miłością wielką i bezinteresowną, jaką można darzyć tylko artystę. Twój pierwszy wiersz, a zwłaszcza jego ostatnie słowa wywarły na mnie takie wrażenie, że powzięłam mocne postanowienie: powieszę je sobie nad łóżkiem. I wciąż noszę się z tym zamiarem, choć rzeczywistość jest brutalna i czasu jak zwykle brakuje. Co do Twojego tekstu, jestem pod wrażeniem, jak lekko potrafisz pisać. Czytałam z ogromną przyjemnością, jednak nie mogę się z Tobą zgodzić – czasem człowiek zasługuje nie tylko na to, by być kochanym, ale również, by o tym wiedzieć
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rysanaszkle ❤️
27 yr old Account Executive Courtnay Babonau, hailing from Swift Current enjoys watching movies like My Father the Hero and Dowsing. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a LS. kliknij w link teraz
OdpowiedzUsuńpomoc frankowiczom rzeszow
OdpowiedzUsuń